Rozmowa z Kamilem Stochem, dwukrotnym mistrzem olimpijskim, zdobywcą Pucharu Świata, byłym mistrzem świata w skokach narciarskich. Nadal pracuję nad sobą
Ma pan lub miał w przeszłości jakiegoś idola sportowego?
Idola jako takiego jednego nigdy nie miałem. Jednak zawsze imponowali mi Ci najlepsi. W dzieciństwie oglądałem wyścigi motocyklowe, gdzie dominował Valentino Rossi. Oczywiście lubiłem też skoczków narciarskich takich jak Matti Nykänen, Janne Ahonen , Kazuyoshi Funaki czy później Adam Małysz. Staram się czerpać dla siebie coś przydatnego od tych właśnie najlepszych.
Gdy się siedzi już tam u góry na belce startowej, a przed panem kilkadziesiąt metrów przepaści, to pojawia się mimo woli w głowie zwyczajny, ludzki strach, czy też nabyta rutyna już to niweluje?
Strachu jako takiego nie odczuwam, gdyż ważna jest wiara w swoje umiejętności. Zawodnik, który uprawia ten sport już kila lat wie jak to zrobić. Jednakże respekt, zwyczajna nutka niepewności jest jak najbardziej odczuwalna, co się głównie wiąże ze zmiennymi warunkami atmosferycznymi. Na nie się nie ma niestety nigdy wpływu.